Kempingi i domki letniskowe, czyli wakacje dla mniej zamożnych. Czy aby na pewno?

Kempingi i domki letniskowe, czyli wakacje dla mniej zamożnych. Czy aby na pewno?

Od blisko 10 lat nieustanie przynajmniej raz w roku wybieram się z moimi synami na prawdziwy męski kemping. Dlaczego uważam, ze spędzenie w ten sposób wakacji czy urlopu jest niekiedy lepszym wyjściem niż nudny, marmurowy hotel? Jest ku temu kila powodów, które postaram się przedstawić poniżej:

Szkoła życia – moim zwyczajem jest wyjazd na takie wycieczki z minimalnym wyposażeniem, żeby nauczyć moich dzieci radzenia sobie w każdej życiowej sytuacji. Nie mówię tutaj o głodówce i zabijaniu zwierząt w celu zdobycia pożywienia ale np kąpiel w strumieniu zamiast łazience. Perspektywa tak spędzonego czasu wolnego jest dużo bardziej zabawna, a jaka wciągająca.

Wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa – pamiętam jak sam jeździłem z ojcem na tego typu wypady i większość z nich była bardzo, bardzo udana. Większość moich dobrych wspomnień z dzieciństwa wiąże się właśnie z takimi obozami, na które wyjeżdżałem razem z ojcem. Trzeba jednak powiedzieć, ze warunki w jakich przyszło nam spędzać urlop były dużo gorsze od tego, co proponuje nam dzisiejszy przemysł.

Jak kamping to tylko rodzinnie

Aktywne spędzanie czasu – jeśli miałbym dzisiaj leżeć pół dnia na plaży brzuchem do góry to chyba bym sobie odpuścił takie wczasy. Przedzieranie się przez busz, strumienie, wypatrywanie zwierząt i dzikiej przyrody to jest to, co podoba mi się w wakacjach „na dziko” najbardziej.

Nie neguję w tym wpisie absolutnie tradycyjnego spędzania czasu wakacyjnego tzn. hotel, plaża, zimne drinki. Chcę powiedzieć tylko, że mnie spędzanie czasu w taki sposób nie kręci. Kto jest ze mną?

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Komentarze:

  1. My ze znjomymi takze co roku jeździmy na camping pod namioty lub wynajmujemy domki. Swietna sprawa i zabawa.

    Odpowiedz
  2. ja tez kiedys jeździłem z moim ojcem na takie meskie wyprawy. Fajne wspomnienia. Andrzej a powiedz mi wybierasz campingi w naszym kraju czyzagraniczne?

    Odpowiedz
  3. W tamtym roku uległam w koncu namowom mojego narzeczonego i pojechalismy pod namiot ze znajomymim. I co mgoe powiedziec moje wszelkie obawy nie sprawdziły sie było swietnie i całkiem wygodnie;p w tym roku to ja namawiam marcina żebysmy pojechali pod namiot;p

    Odpowiedz

Dodaj komentarz